piątek, 3 czerwca 2016

Prezenty i prezenciki ...

Mam to szczęście albo nieszczęście (jak kto woli), że urodziłam się 2 czerwca. Dzień po Dniu Dziecka. Nie ma to jak podwójne prezenty. Jako dziecko miałam z tego niezłą frajdę i choć już nie jestem dzieckiem to wciąż mi świadomość tego daje wiele radości. To prawie tak samo fajnie jak urodzić się np. w Boże Narodzenie. Dawniej moją wymarzonymi prezentami były wszelakie zabawki. Teraz są to ... KSIĄŻKI. Cała moja rodzinka wie, że kocham czytać i zawsze z okazji urodzin czy świąt jestem obdarowywana kilkoma książkami. Jedne są udane, inne nie. Nie mniej każda książka jaką otrzymuje zawsze wywołuje mój uśmiech na twarzy. A u mnie książki się nie marnują. Oprócz mnie czytają moja siostra i mama, więc jesteśmy taką rodzinką z miłością do książek i zwierząt. W tym roku oba te dni były dość udane. Książkowe "łupy" uważam za satysfakcjonujące i chętnie się z nimi podzielę. Lubię dzielić się radości z książek. Każdy książkoholik wie ile radości daje czytanie. To nie marudzę więcej :-)

Na pierwszy rzut pójdzie stosik z Dnia Dziecka, który częściowo sama sobie sprawiłam, a częściowo to prezenty od przyjaciół.

1. Były sobie świnki trzy - Olga Rudnicka
2. Real - Katy Evans
3. Tak słodko ... - Tammara Webber
4. Szeptucha - Katarzyna Berenika Miszczuk
5. Ugly Love - Colleen Hoover

Najbardziej się ucieszyłam z "Tak słodko ..." i "Ugly Love". Obie autorki zaliczają się do grona moich ulubionych. Ich pozostałe książki mam przeczytanie i uważam, że są naprawdę świetne. Natomiast jeśli chodzi o Olgę Rudnicką to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością miało miejsce za sprawą książki "Fartowny pech", która śmieszyła mnie do samego końca. Postanowiłam więc spróbować zapoznać się jej innymi dziełami (patrz fotka niżej). O "Real" było dość głośno więc i ja się skusiłam. Okładka robi wrażenie :) Jak zerkałam na fb wydawnictwo to widziałam już zapowiedź drugiego tomu. Kto wie może jak przeczytam "Real" to przyjdzie czas na "Mine". No i ostatnia książka ze stosiku to "Szeptucha". Tę autorkę znam doskonale. Jej książki nawet mi się podobają choć wydaje się, że autorka jeszcze nie odnalazła swojego stylu. Nie mniej jej najnowsza powieść zapowiada się ciekawie.

Czas na stosik urodzinowy. Składa się on głównie z książek Olgi Rudnickiej, która za sprawą "Fartownego pecha" rozbawiła mnie do łez. A teraz dzięki rodzince mam okazję poznać inne jej książki. Powyżej na zdjęciu jest "Były sobie świnki trzy". Natomiast tutaj znajdą się dwie serie.

1. Natalii 5
2. Drugi przekręt Natalii
3. Do trzech razy Natalie
4. Zacisze 13
5. Zacisze 13. Powrót

Jak widać warto wcześniej podrzucić rodzince listę książek. Seria o Nataliach to prezent o mamy, która podobnie jak ja uwielbia czytać. Natomiast Zacisze 13 dostałam od siostry, która zaraziła mnie czytaniem. Cała moja przygoda z książkami zaczęła się właśnie od niej i od "Wampiratów". Jest też słodki dodatek: baton Mars i wafel z Milki. Kto nie lubi słodkości z firmy Milka? Chyba nie ma takiej osoby. Ja osobiście uwielbiam wszystkie ich wyroby. A teraz wybór jest przeogromny (nie to co za czasów gdy byłam dzieckiem). Do Mars mam sentyment. Jako dziecko często się zajadałam batonami Mars jak i Milky Way. Teraz coraz mniej objadam się słodyczami ale od czasu do czasu lubię się na coś skusić. No i lepiej się czyta delektując się zarówno lekturą jak i słodyczami.

Ale to nie wszystko :) Oprócz wyżej wymienionych książek dostałam też coś co ostatnio jest w modzie. Kolorowanki dla dorosłych. Od razu przypominają mi się czasy jak byłam dzieckiem i gdy tylko pogoda nie dopisała brałam swoje ukochane kredki i siadałam do kolorowanek. Od jakiegoś czasu pojawia się coraz więcej tak zwanych "kolorowanek dla dorosłych". No bo kto powiedział, że ta przyjemność jest przeznaczona tylko dla dzieci? Czemu taki dorosły po ciężkim dniu nie miałby usiąść sobie i zrelaksować się wracając do lat młodości. To naprawdę bardzo fajna rozrywka. Udało mi się nawet jeden obrazek pokolorować. Może gdy skończę te, które dostałam w prezencie upoluję jakieś inne. A póki co przede mną czas na relaks. Jak to dobrze, że dni są coraz dłuższe. Zaś wieczory idealnie nadają się na relaksie przy kolorowance. Można też wybrać się na łono natury i tam oddać się kolorowaniu.

Mogę śmiało powiedzieć, że urodziny się udały. Takie prezenty to lubię najbardziej. Trochę tego jest ale wiadomo urodziny są tylko raz w roku. Ok. To uciekam cieszyć się prezentami zajadając się słodkościami :-P


2 komentarze: