Na początku była zbrodnia. Śmierć, krew, brutalnie rozszarpane ciało ofiary. Makabra. Vicki Nelson, była policjantka i prywatny detektyw, słyszała krzyk w metrze, ale nie zdążyła na ratunek. Mogła tylko okryć ciało nieszczęśnika własnym płaszczem. Ten ludzki gest uwikłał ją w śmiertelnie niebezpieczny pościg za seryjnym zabójcą opętanym nieludzką żądzą zniszczenia. Nie do końca ludzka jest także jedyna osoba, która może pomóc Vicki. Jednak wobec monstrualnego zła czającego się w mieście, pani detektyw nie pozostaje nic innego, jak połączyć siły z Henrym Fitzroy'em, nieślubnym synem Henryka VIII i pięćsetletnim wampirem.
O tej książce wiedziałam już od dawna. A zaczęło się od obejrzenia pierwszego odcinka serialu na jej podstawie (i to po niemiecku). Pamiętam dobrze, że serial nawet mi się podobał. Jednak z przeczytaniem książki zwlekałam bardzo długo, bo aż do teraz. Porównując książkę i serial uważam, że serial jest znacznie lepszy od pierwowzoru.
A dlaczego tak uważam? Po pierwsze w "Cenie krwi" są opowiedziane dwa pierwsze odcinki. Tu akcja została przeciągnięta przez całą książkę i trochę się ciągnęło. A jak się dowiedziałam to serial składa się coś około 20 odcinków. Zakładam więc, że serial jest jakby bardziej "rozwinięty" od książki. Choć nie mam pewności książek z tej serii jest chyba mniej. Podsumowując książka ciągnie się niemiłosiernie (nie, nie jak przysłowiowe flaki z olejem). Nie mniej kilka razy musiałam odkładać książkę by kiedyś tam dojść do jej końca.
Są też plusy książki i jest nią główna bohaterka, Vicky Nelson. Nie jest typową herold babą, która wszystkim udowadnia czego to ona nie potrafi. Vicky wie kiedy nie ma szans i nie stara się wpychać tam gdzie czyha niebezpieczeństwo (przynajmniej bez pomocy Henrego lub Mika). Pomimo pogorszenia wzroku wcale nie straciła poczucia humoru. Jest wręcz niemożliwie rozsądna.
"Wierzę w pozostawanie przy życiu."
Powinnam zaznaczyć, że mamy tu wielowątkowość. Jednym z bohaterów jest Norman, którego nawet polubiłam. Co z tego, że wszystko co złe w tej książce wydarzyło się dzięki niemu? Uważam, że miał powody robić to co robił. Norman to typowy kujon, który jest niewidzialny dla ogółu. Popychany, wyśmiewany i ignorowany aż wreszcie wpada na pomysł wykorzystania demonów do zemsty na tych wszystkich głupich ludziach. I tak poczciwy chłopina zawiera konszachty z demonami. A że ceną jest czyjeś życie to go nie interesuje. Choć w całej książce jest to jedyna postać negatywna to żal mi Normana.
"Możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że będziemy mieli piekło na ziemi."
Niestety nie polubiłam Henrego Fitzroya. Może i jest pięćsetletnim wampirem (a ja uwielbiam wampiry) to w jego przypadku jestem na NIE. On kompletnie nie nadaje się na wampira. Był niezwykle słaby jak na istotę nocy. Co więcej w Henry to jedyny znany mi wampir, który jest religijny. To mnie trochę rozśmieszyło. Czy słyszałyście kiedyś by jakiś wampir się modlił? Wystarczy, że przeczytacie "Cenę krwi" :)
Innymi postaciami, których nie polubiłam sa Mike Celluci i Coreen, która bardzo się różni od serialowej bohaterki.
Ogólnie mówiąc/pisząc książka jest dobra na rozrywkę. Można się przy niej zrelaksować.
Tytuł polski: Cena krwi
Cykl: Victoria Nelson (Tom 1)
Autorka: Tanya Huff
Wydawca: Fabryka Słów
Data Wydania: 2008
Ilość stron: 396
Z racji mojej abstynencji od wampirów muszę darować sobie tą książkę.
OdpowiedzUsuńA jakie postacie wolisz?
OdpowiedzUsuń